Biegowelove.pl

informacje o Polsce. Wybierz tematy, o których chcesz dowiedzieć się więcej

Wysublimowana muzykalność (i taniec na rurze) w „Theodorze” Haendla

Theodora to późne oratorium Haendla, które zakłada dużą rolę chóru, a nie tylko recytatywy i arie jego oper z krótkim chórem na końcu dramatu. W tym zakończeniu umiera tytułowa bohaterka i jej ukochany Didymus, którego nawróciła na chrześcijaństwo, a wiele chórów ma charakter kontemplacyjny. Rzeczywiście, ostatnia jest bardziej łagodną kołysanką, jak Pasja według św. Mateusza Bacha, która również kończy się w tonacji molowej i takcie 3/4.

Był ulubieńcem Haendla, ale fatalnie wypadł, a librecista, ks. Dr. Thomas Morell tak cytował kompozytora: „Żydzi do tego nie przyjdą, bo to jest historia chrześcijańska; a panie nie przyjdą, bo to jest cnotliwe.

Rzeczywiście, temat chrześcijańskiego męczeństwa był daleki od starotestamentowych opowieści typowych dla dramatycznych oratoriów Haendla, a kiedy poinformowano go, że teatr jest prawie pusty, odpowiedział po prostu: „Nieważne; muzyka zabrzmi lepiej.” Niektórym się to podobało, a lord Shaftesbury napisał do przyjaciela, że ​​jest to tak piękna kompozycja, jaką stworzył Haendel: „The Town w ogóle jej nie lubi”, powiedział, „ale kilku znakomitych muzyków myśli tak jak ja”. Mieli rację — to cudowne. Był jednak drugi powód niskiej oglądalności; Trzęsienie ziemi na tydzień przed premierą w połowie marca 1750 r. spowodowało, że kilku zwykłych fanów Haendla uciekło z miasta.

Ta nowa produkcja Katie Mitchell znakomicie pasowała do muzyki, chociaż w dniu premiery w Amfiteatrze było wiele pustych miejsc. Haendlowskie opery mogą czasem wydawać się nieubłagane w swym rozbudowanym recytatywach, ale pod batutą znawcy opery barokowej Harry’ego Bicketa tempa były doskonałe, a śpiew znakomity. Silnie międzynarodową obsadę prowadziły dwie Amerykanki, Julia Bullock w roli tytułowej i Joyce DiDonato jako jej przyjaciółka Irene, przeciwko węgiersko-rumuńskiemu barytonowi Gyula Orendt jako rzymskiemu gubernatorowi Walensowi, obsługiwanemu przez dwóch starszych oficerów, polski kontratenor Jakub Józef Orlińskiego jako Didymusa i Eda Lyona jako jego przyjaciela Septymiusza. Z doskonałym chórem i młodym tenorem Thando Mjandana w roli doskonałego posłańca, występ pięknie się komponował.

READ  Britney Spears rzekomo miała „szalony” krach w restauracji w Los Angeles w piątek wieczorem

Chociaż pani Mitchell i jej zespół otrzymali na koniec zdeterminowane buczenie, inscenizacja działała bardzo dobrze. Miejsce to stanowiła rzymska ambasada, pokazana w serii pięciu pokoi, które przesunęły się na boki, ukazując jedną lub więcej z nich, wszystkie oświetlone od wewnątrz, a nie z audytorium. Nowoczesne scenografie (Chloe Lampard) były całkowicie dostosowane do tego celu, zaczynając od kuchni, w której pracują Theodora i Irene, po pokój rozrywkowy, w którym zdumiewające tancerki na rurze przesuwały się w górę, w dół i wokół dwóch tyczek. Mówi się, że jest to spektakl feministyczny, ale dla mnie był po prostu nowoczesny, pokazujący kobiety mające w sobie sprawczość, dobrze pasującą do równości płci w chrześcijaństwie, którego świętymi są zarówno mężczyźni, jak i kobiety.

Był bezwstydnie nowoczesny i jeśli mamy wystawić te siedemnastowieczne oratoria — a z pewnością powinniśmy — to był tak wspaniały przykład, jak można by sobie życzyć. Uwielbiałem ruch w zwolnionym tempie i chociaż historia może zakończyć się śmiercią bohaterów, istnieje apoteoza, która wydawała się zbyt realna i przyziemna – ale bez spoilerów.

Amfiteatr w Covent Garden nie powinien już dłużej pozostawać w stanie wyczerpania. To było naprawdę fascynujące: muzyka, śpiew… i ci tancerze na rurze!