Biegowelove.pl

informacje o Polsce. Wybierz tematy, o których chcesz dowiedzieć się więcej

Przemytnicy czy zbawcy?  Podzielone stanowisko Polski w sprawie pomocy uchodźcom |  globalny rozwój

Przemytnicy czy zbawcy? Podzielone stanowisko Polski w sprawie pomocy uchodźcom | globalny rozwój

Weronika Klemba właśnie wysadziła grupę swoich kolegów wolontariuszy w lesie przy granicy z Polską i Białoruś Kiedy zatrzymała ją policja. 21-latka nie chciała ujawnić swojej obecności, aby pomóc niektórym z setek osób mieszkających w lesie, ponieważ „nie chciałam informacji o miejscu pobytu uchodźców” – mówi. „Wiedziałem, że są w złym stanie i nie chciałem odsyłać ich z powrotem na Białoruś”.

Klimba, wolontariuszka Klubu Wywiadu Katolickiego w punkcie pomocy przy granicy, mówi, że została wtedy aresztowana i powiedziała, że ​​była „osobą podejrzaną”. Pierwszą rzeczą, o której jej rodzice dowiedzieli się o jej aresztowaniu, było to, że następnego ranka policja weszła do ich mieszkania w Warszawie, by poszukać komputera Klimby. Klimba był przetrzymywany na posterunku policji przez 48 godzin, zanim został zwolniony i oskarżony o zorganizowanie nielegalnego przejścia granicznego.

W ubiegłym roku prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenko rozpoczął organizowanie Ruch ubiegających się o azyl Od Bliskiego Wschodu do granicy z Polską. W rezultacie tysiące osób próbowało przedostać się do Polski, spotykając się z coraz bardziej wrogimi, a czasem gwałtownymi reakcjami. Wielu z nich szuka schronienia w pobliskich lasach i zakłada tam obozy.

Wironika Klimba, której grozi osiem lat więzienia za pomoc uchodźcom na granicy polsko-białoruskiej. Fot.: Anna Liminowicz/The Guardian

Zaledwie w zeszłym miesiącu Klimba zebrała ponad 60 000 złotych (10 700 funtów), aby pomóc ukraińskim uchodźcom w ucieczce przed wojną. Ale teraz grozi jej osiem lat więzienia za jej wysiłki na rzecz pomocy różnym uchodźcom na białoruskiej granicy.

„Ludzie byli ze mnie tak dumni i pogratulowałem, że kiedy idę na drugą granicę, to tak, jakbym był przestępcą w oczach ludzi, którzy mają władzę”. Klemba nie czyni takiego rozróżnienia: „Każdy powinien otrzymać pomoc, jeśli jest w złej sytuacji, niezależnie od narodowości. Myślę, że to oczywiste”.

Marius Cornetta
Marius Cornetta po tym, jak stawił się w sądzie za odmowę zapłaty grzywny za przebywanie w strefie wykluczenia i pomoc uchodźcom. Fot.: Anna Liminowicz/The Guardian

Ponieważ Polska przyjęła około 2,5 miliona uchodźców z Ukrainy od czasu rosyjskiej inwazji, nadal istnieje 3-kilometrowa strefa wykluczenia na jej granicy z Białorusią, do której pracownicy pomocy nie mają wstępu. Polskie władze twierdzą, że białoruski rząd reguluje „proces mieszany”wysłać „nielegalni imigranci” Do polskiej granicy, którzy wracają.

READ  Aby pozdrowić Rzeczpospolitą Polską, uruchomiono wciągający dźwięk

Nowy mur budowany jest w połowie długości granicy białoruskiej, a wolontariusze na miejscu, z których wielu pomaga także na granicy z Ukrainą, twierdzą, że ich praca na granicy białoruskiej jest coraz bardziej kryminalizowana. Wolontariusze twierdzą, że władze przyjmują ostrzejsze stanowisko i że osoby, które wcześniej mogły otrzymać niewielką grzywnę za pomoc uchodźcom, teraz stają w obliczu zarzutów karnych.

Klemba jest jednym z coraz większej liczby oskarżonych o „organizowanie nielegalnego przekraczania granicy”. 22 marca cztery osoby zostały zatrzymane przez trzy dni i oskarżone o aresztowanie za próbę udzielenia pomocy rodzinie z małymi dziećmi w lesie.

Kilkaset osób zebrało się w Warszawie z transparentami na rzecz uchodźców i wolontariuszy pomagających im na granicy białoruskiej.
Małe czuwanie w Warszawie w czwartek wieczorem na rzecz tych stojących na granicy białoruskiej. Fot.: Anna Liminowicz/The Guardian

Dlatego 44-letnia Anna* i jej 14-letnia córka Maria* nie chcą udostępniać swoich twarzy ani lokalizacji. Mieszkają w malowniczym brzozowym lesie w pobliżu granicy, a dziesiątki uchodźców znalazło schronienie w swoich domach w ostatnich miesiącach. Anna mówi, że wie, że pozwalanie wyczerpanym uchodźcom przebywać pod jej dachem niesie ze sobą zwiększone ryzyko: „Nadal myślę, że nie robię nic złego, ale zdaję sobie sprawę, że mogę iść do więzienia”. Mówi, że sytuacja staje się coraz bardziej nieprzyjazna. „Teraz wnoszą oskarżenia karne, wcześniej cywilne, bardzo się zmieniły. Myślę, że sytuacja jest bardziej tragiczna i skomplikowana, bo robimy dokładnie to samo, co oni na granicy ukraińskiej, ale traktują nas jako przemytników lub przestępcy”.

Kobieta trzymająca znak z napisem
Kibice na czwartkowym proteście. Fot.: Anna Liminowicz/The Guardian

Wiele osób, które pomagają uchodźcom ukrywać swoje twarze lub imiona z powodu zwiększonej kryminalizacji tego, co robią. Przed gmachem sądu w Białymstoku, jednym z największych miast w pobliżu białoruskiej granicy i często centrum tych postępowań karnych, aktywiści trzymają tablice wspierające wolontariusza Milę, jedną z czterech osób oskarżonych o zorganizowanie nielegalnego przekroczenia granicy.

W czwartek w centrum Warszawy kilkaset osób, w tym rodziny z małymi dziećmi, zebrało się, by zaprotestować przeciwko rosnącej kryminalizacji pomocy na granicy białoruskiej. Ludzie nosili transparenty wspierające uchodźców na granicy, a jeden mężczyzna, który chciał być znany tylko po imieniu, Theodore, nosił flagę i pinezkę WhatsApp, symbolizującą piny lokalizacji, które zdesperowani azylanci wysyłają wolontariuszom kiedy przeszli i utknęli w lesie i potrzebują pomocy.

READ  Lulu ogłasza promocję „Smak Polski”.

Niektórzy z niedawno aresztowanych, w tym Klimba, wypowiadali się o swoich doświadczeniach na granicy. „Nie będę się bał, potrzebna jest nasza pomoc” – powiedział widzom Klimba.

Aleksandra Cherzanowska ze Stowarzyszenia Interwencji Prawnej i jedna z uczestniczek stwierdziła, że ​​ważne jest, aby ludzie wyszli na protest. „Wielu zwykłych ludzi, którzy pomagają na granicy ukraińskiej, traktuje się jak bohaterów, ale na granicy białoruskiej, jeśli chcesz tam pomóc, traktuje się cię jak przestępcę i dlatego jesteśmy tu dzisiaj, bo ludzie są oskarżani o przemyt, ratując życie”.

W pobliskiej kawiarni Marius Cornetta, lat 45, nadal jest miejscowym. Cornetta przyjechał również z sądu, gdzie wystąpił za odmowę zapłaty grzywny za przebywanie w strefie wykluczenia, do której udał się na pomoc rodzinie z noworodkiem. „Obszar jest nielegalny” – mówi. „Grzywny to nękanie aktywistów – trzeba pomagać każdemu, bez względu na kolor skóry czy narodowość”. Cornetta upiera się, że nie zapłaci, chociaż odmowa będzie oznaczać surowszą karę.

Marta Gorzyńska, prawniczka Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, która w ostatnich tygodniach pracowała na granicy Ukrainy i Białorusi, mówi, że różnica między nimi jest wyraźna. „Główna różnica polega na tym, że na granicy ukraińskiej możemy działać bardzo otwarcie, podczas gdy na granicy białoruskiej musimy bardzo uważać na ujawnianie naszej obecności, ponieważ nie jesteśmy mile widziani, a za to, co robimy, jesteśmy przestępcami”.

*Imiona uległy zmianie

Zapisz się, aby uzyskać inną perspektywę dzięki biuletynowi Global Dispatch Podsumowanie naszych najważniejszych artykułów z całego świata, polecane lektury i spostrzeżenia naszego zespołu dotyczące kluczowych kwestii związanych z rozwojem i prawami człowieka, dostarczane do Twojej skrzynki odbiorczej co dwa tygodnie:

Zasubskrybuj usługę Global Dispatch — sprawdź w folderze ze spamem wiadomość e-mail z potwierdzeniem