Biegowelove.pl

informacje o Polsce. Wybierz tematy, o których chcesz dowiedzieć się więcej

Rob Campbell: O jakich firmach mówi rząd?

Rob Campbell: O jakich firmach mówi rząd?

Pierwszy przywódca Nowej Zelandii, Winston Peters, jest królem po tym, jak ostateczny wynik wyborów zapewnił, że Christopher Luxon z Partii Narodowej i David Seymour z Partii Prawa potrzebowali wsparcia przy sformowaniu kolejnego rządu.

opinia

Wydaje się, że panuje powszechny pogląd, że rząd kierowany na szczeblu krajowym byłby lepszy dla „biznesu”.

Wiele osób w mediach zwraca się do zwolenników biznesu, którzy biją w podobny bęben. W jaki sposób partia polityczna może być powszechnie akceptowana jako partia „biznesowa”?

Wydaje się, że głównie poprzez wielokrotne przyjmowanie tej roli.

Ale czy jest w tym choć ziarno prawdy?

Uważam, że jest to w najlepszym wypadku wątpliwe, częściowe i wprowadzające w błąd.

Zastanówmy się nad niektórymi aspektami tego w przypadku różnych typów przedsiębiorstw.

Czy „praca” jest jedną całością? Nie, nie jest. Interesy dużego banku, międzynarodowej korporacji czy pewnego rodzaju monopolu nie mają wiele wspólnego z interesami małych firm lub start-upów, które charakteryzują większość naszego sektora biznesowego. W rzeczywistości pomiędzy obiema grupami często występują silne zależności i nierówności.

Na poziomie ludzkim doświadczenie życiowe dyrektora wyższego szczebla z pierwszej grupy i właściciela lub menedżera z drugiej grupy jest zupełnie inne, od władzy przez nagrody po codzienną presję i zachęty.

Niektórzy właściciele małych firm mogą z czasem aspirować do przekształcenia się w dużą firmę. Weźmy tych, którzy należą do tej kategorii: główną przeszkodą dla ambicji jest często duża korporacja, która chce przeszkodzić tym ambicjom poprzez jakąś formę zachowań antykonkurencyjnych. Nie ma automatycznego wyrównania zainteresowań.

Weźmy na przykład tych, którzy po prostu pragną zarabiać na życie z biznesu, a nie z pensji. Większość szybko odkrywa, że ​​wszelkie oczekiwania dotyczące wolności, elastyczności lub korzyści finansowych są iluzją. Wielu z nich to po prostu zadłużeni członkowie prekariatu. Bardzo trudno jest dostrzec naturalne dopasowanie w przypadku dużych firm.

READ  Fotoreportaż: Parlament ustanawia okupację

Wszyscy potrzebujemy solidnych firm. Dla tych, którzy w nią inwestują, pożyczają, zarządzają, pracują w niej, kupują od niej lub sprzedają. Ta potrzeba jest powszechna. Nie oznacza to, że każdemu się uda – gospodarka nie wybacza błędów, podobnie jak błędy w ocenie i zachowaniu. Wielu poniesie porażkę. Nie oznacza to też, że wszystko, o co zabiega firma lub jej zwolennicy, powinno zostać spełnione. Z natury wielu, większość lub wszyscy poszukują różnych form przewagi nad innymi. Konkurencja częściowo to ograniczy, a ludzka przyzwoitość może się przyczynić, ale często wymagane będą uczciwe i skuteczne regulacje. To z kolei stanowi wspólny interes.

„Właściwy biznes” ma charakter włączający, to znaczy uwzględnia wszystkie zaangażowane interesy. Powinniśmy poszukiwać zestawu rynków i zachowań, które to wzmacniają. Często nie będzie to odpowiadać dużym firmom, które osiągnęły swoją wielkość dzięki czerpaniu korzyści z „niezdrowych” aspektów przeszłości. Interesy te nie pokrywają się z interesami osób próbujących prowadzić lub tworzyć firmy, które nie osiągnęły takiej siły.

Nie oznacza to jednak, że duże firmy są gorsze lub lepsze od małych. Ekonomika niektórych działań sprzyja skali. Można z tego wiele zyskać dla nas wszystkich. Punkty są takie, że:

* Wszelka działalność gospodarcza podlega prawu działania, co czyni ją zgodną z interesami społecznymi, a z tym prawem wiążą się obowiązki. Biznes nie był na pierwszym miejscu ani na drugim miejscu, ponieważ był częścią porządku dziobania. Jest częścią całego społeczeństwa, a nie od niego odizolowana;

* W każdym biznesie chodzi o ludzi, we wszystkich ich relacjach i kulturach. W określonej formie organizacji i finansowania rolę odgrywają potrzeby kapitałowe. Ludzie zaczynają pracować dla korzyści pieniędzy, a nie odwrotnie.

Rob Campbell, były prezes Te Whatu Ora.  Zdjęcia: Michael Craig
Rob Campbell, były prezes Te Whatu Ora. Zdjęcia: Michael Craig

Często jesteśmy w tej kwestii zdezorientowani, po obu stronach spektrum politycznego. Oczywiście są tacy, którzy czerpią korzyści głównie, czasami w nieprzyzwoity sposób, z pracy dla pieniędzy. Ale to nie wszyscy, którzy prowadzą, pracują, a nawet są właścicielami firm. Większość ludzi podziela znacznie więcej obaw niż tych, które ich dzielą – bezpieczeństwo, ochrona, adekwatność, zrównoważony rozwój i towarzyskość. Dopiero wtedy, gdy oddamy władzę i uznamy wąskie interesy tych, którzy nie podzielają tych szerszych interesów, i gdy poddamy się ich interesom, które nie są naprawdę zbieżne, sytuacja się zagmatwie.

READ  Covid-19: Podróżuj na własne ryzyko, mówi Hepkins, ponieważ Fidżi planuje ponownie otworzyć dla turystów od 1 grudnia

Musimy więc uważać, aby nie leniwie zaakceptować faktu, że jakakolwiek partia polityczna twierdząca, że ​​wspiera „biznes”, w rzeczywistości wspiera nasze interesy tylko dlatego, że jesteśmy częścią biznesu.

Weźmy przykład spośród wielu maoryskich przedsiębiorstw, zarówno istniejących, jak i powstających. Prywatne i należące do iwi. Gdzie powinni szukać swoich zainteresowań? Wielu oczywiście podziwia Te Pati Maori i słusznie.

Lub firmy o silnych celach środowiskowych. Wielu kibicuje Partii Zielonych i ją wspiera, i słusznie.

Osoby z regionu Pacyfiku, które prowadzą działalność gospodarczą w określonym celu i/lub zysku, nie będą automatycznie identyfikować się z głównymi organizacjami biznesowymi ani nie będą musiały tego robić. Podobnie jest w przypadku nowych imigrantów, którzy zakładają istniejące firmy lub zarządzają nimi, gdzie bezpieczeństwo, adekwatność, zrównoważony rozwój i towarzyskość nie sugerują im obecności w ich zespole ważnego organu biznesowego.

Lub wypowiadaj się w ich imieniu.

Rob Campbell jest profesjonalnym menedżerem i inwestorem. Jest konsultantem AUT, prezesem Ara Ake, prezesem NZ Rural Land i doradcą organizacji charytatywnej BBM Dave’a Littella. Jest także byłym prezesem Te Whatu Ora (Zdrowie Nowej Zelandii).