„O ile nie nastąpi zmiana planu, spodziewamy się żyć do końca w chmurze rozbiórki”. Zdjęcia/Getty Images
Pięć lat temu zdecydowaliśmy, że nadszedł czas, aby sprzedać nasz dom i przeprowadzić się do wioski emerytów. W końcu znaleźliśmy wioskę, która nam się spodobała. Agent sprzedaży wyjaśnił nam, że w budynku wystąpił problem Należało wymienić dach. Na czas wykonywania tych prac musieliśmy tymczasowo opuścić mieszkanie. Nie byliśmy szczęśliwi, ale mieszkanie tak nam się spodobało, że i tak zdecydowaliśmy się je wziąć. Wystawiliśmy nasz dom na sprzedaż i rozpoczęliśmy przygotowania do zakupu.
Nasz prawnik dostarczył nam dwa dokumenty: Umowę dotyczącą prawa do najmu (ORA) i Oświadczenie o ujawnieniu informacji. Z przyjemnością zapoznaliśmy się z oświadczeniem potwierdzającym zobowiązanie do wymiany dachu oraz fakt, że prace zostaną ukończone w ciągu 24 miesięcy. Podpisaliśmy umowę najmu, wpłaciliśmy kaucję i zawarliśmy umowę z firmą zajmującą się nieruchomościami na sprzedaż naszego domu.
Sprzedaliśmy dom, zapłaciliśmy resztę ceny zakupu i w lipcu 2021 roku wprowadziliśmy się do mieszkania. Osiem miesięcy później, w marcu 2022 roku, firma ogłosiła, że wieś zostanie przebudowana, a budynek, do którego się wprowadziliśmy, zostanie wyburzony. być jednym z najważniejszych elementów tego planu. Później odkryliśmy, że nasze oświadczenie o ujawnieniu informacji nie jest prawnie wiążącym dokumentem i dlatego wszelkie oświadczenia w nim zawarte są bez znaczenia.
Pomimo tego, że nie możemy zostać zmuszeni do opuszczenia obiektu i nie chcemy tego, chyba że nastąpi zmiana planów, spodziewamy się, że do końca życia będziemy żyć pod chmurą rozbiórki, co jest dalekie od wygodnego życia na emeryturze, jakie oferuje firma.
Gdy teren firmy zwolni się, rozpocznie się proces rozbiórki, a pozostali mieszkańcy będą musieli mieszkać w strefie budowy przez ponad trzy lata.
Oto wnioski, jakie wyciągnęliśmy: Przed podpisaniem powinieneś zobaczyć oświadczenie o ujawnieniu informacji, ale jeśli zawiera ono zobowiązanie, zignoruj je. Nie jest to dokument umowny i dlatego nie jest prawnie wiążący.
Kolejnym krokiem jest uzyskanie zezwolenia na pobyt, które należy podpisać zanim będzie można zostać przyjętym na rezydenta. Twoje zezwolenie na pobyt może zawierać informację, że nie możesz sprzeciwiać się dalszemu rozwojowi Twojej wsi. Nawet jeśli źle na ciebie wpływa, nie będziesz w stanie nic z tym zrobić.
Do tego dochodzi kwestia kosztów. Zapłacisz z góry, ale nigdy nie otrzymasz 20-30% wpłaconej kwoty. Nazywa się to grzecznie „odroczoną opłatą za zarządzanie”.
Pozostała część płatności musi zostać zwrócona Tobie lub Twojemu majątkowi po Twoim opuszczeniu. Pomimo niemal pewności, że Twoje wolne mieszkanie zostanie odsprzedane po wyższej cenie, większość z nich nie będzie miała udziału w zyskach kapitałowych, jakie osiągnie operator. W efekcie zapewnisz operatorowi nieoprocentowaną pożyczkę na czas pobytu.
Obecne prawo dotyczące wsi emerytalnych zapewnia operatorom znaczną premię. Dowody na to są bardzo wyraźne, ponieważ widzimy liczbę nowych wiosek dla emerytów budowanych lub planowanych w całym kraju.
Jeśli więc zastanawiasz się nad założeniem wioski emerytów, co powinieneś zrobić? Jeśli mieszkasz we własnym domu, możesz go sprzedać i przenieść się do apartamentowca, najlepiej w którym mieszkają również seniorzy. Mamy wielu przyjaciół, którzy tak zrobili i kupują potrzebną im opiekę w miarę potrzeb.
Komisja Handlu wysłała pismo do operatorów wiosek emerytów, wyrażając zaniepokojenie powszechnymi nieuczciwymi praktykami.
Ustawa o wioskach dla emerytów z 2003 r. i związane z nią kodeksy postępowania są obecnie poddawane przeglądowi i można mieć nadzieję, że nowe prawo uwzględni te i inne poważne niedociągnięcia.
Graham Astley i Keiko Pullen mieszkają w Auckland.
More Stories
Jeśli tak będzie dalej, rozważymy monitorowanie cen i otwarcie importu całych kurczaków – prof. Prasad
„Normalne” do „Wysokie” prawdopodobieństwo uderzenia cyklonu tropikalnego w Wyspę Północną
„Samowzbogacanie się”: laptopy z „ekranem dotykowym” i „wyrafinowane” telefony komórkowe dla parlamentarzystów z Fidżi